Bogdan Barton radzi

zbynek80

Maruszeczko możesz mi powiedzieć jaki fenomen w sobie kryją spławiki Middy Tench ? Sam kilkukrotnie łowiłem liny i mam zamiar również zastawić się na nie w tym sezonie. Zawsze używałem delikatnych spławików 1,5g bo łowiłem blisko brzegu więc nie było potrzeby na większe.
A co do samych spławików to jeśli takie super i chodliwe to można by ich troszkę zamówić.
Co do nęcenia grochem i kukurydzą to doprawiacie np smrodkiem, różą a ziarna na które łowicie np różą lub innym aromatem ?
Mógłbyś jeszcze podesłać link do tej historii ze złym grochem.
Pozdrawiam

Marcin232

Masz pewność, że nie stosują?
maruszeczko 80 i bodzio napiszcie coś o tym. Stosujecie??

Petryk5

Nie mam pewności, ale nie sądzę żeby chciało się komuś grzebać w końskich odchodach, zwłaszcza świeżych. Bardziej prawdopodobna wydaje mi się wersja że liny mogą brać na czerwone robaki spod końskich placków, jednak sam nie zamierzam tego sprawdzać.

Mam jeszcze pytanie odnośnie tego ile może poleżeć ugotowany groch/kukurydza? Bo chyba lepiej ugotować np. raz na 3 dni i wrzucać to kolejno przez 3dni, później znowu ugotować sobie taką porcję i nęcić przez 3 dni niż codziennie stać przy garach. Będę wdzięczny za odp.

bodzio

Bardzo często mieszałem kiedyś pęczak i kukurydze konserwowa z suchymi plackami krów. Liny i karachy szaleją za tym. Teraz nie mam tego w pobliżu i tez nie chce mi się szukać. Dla mnie na lina zawsze jest na pierwszym miejscu groch. Może być zanęcany bez dodatków liny i tak go wsuną co do ziarenka. A jak dodaję zapach to moją kochaną różę chociaż na samym początku kiedy jeszcze woda jest zimniejsza dodaję smrodka. nigdy nie łowie na jedno ziarenko nie lubię miniaturek. Dwa grochy na haku muszą być. Spławik nie ma dla mnie żadnego znaczenia i liny też się nie znają czy to polski czy angielski czy.... Od 40 lat robię spławiki z pałki wodnej takie jakie mam na mojej stronie. Na liny używam typ D czyli prostu ołówek. I jest bajka. Często jak łowiłem na płytkiej wodzie a miałem problem ze spławikiem to odcinałem kawałek trzciny zakładałem dwie gumki i miałem stały spławik. Założę się że żadna firma na świecie nie ma lepszego i czulszego spławika. Po zakończeniu łowienia po prostu go wyrzucałem. Dla mnie zawsze jest to co najprostsze to najskuteczniejsze. Pozdrawiam bodzio

niko · Dołączył: 15 Mar 2011 Posty: 6 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

na moje jak będziesz łowił innymi spławikami niż te angielskie to też złowisz lina........ ja łowiłem liny na różne spławiki i napisze że jak są w amoku żerowania i jesteś cicho to nie przestraszą się żadnego spławika Smile

przynajmniej u mnie tek było...........

wiewer

Branie lina to typowe podnoszenie spławika w mini skali. Spławik drgając podnosi się o kilka milimetrów, ew. dodatkowo przesuwa. Dobry stick z krótka antenką (wiatr)
wywazony tak,aby wystawał kawałek korpusu.Każde podniesienie widoczne - spławik wyraźnie "rosnie". A propo: w okresie wiosennym na naszych kanałach (okolice Gdańska) nie ma lepszej przynety niż miękkisz swieżego chleba. Na haku 8. Miekkisz bardzo dobry także na wszelki białoryb kanałowy. I założony tak, że spada po każdym wyciągnięciu zestawu. nie ruszany trzyma sie haczyka z 15 minut.

glinkapiotr

ja liny łowiłem na wodzie <2m używając zwykłego spławika 5g - pogrubiony, krótki waggler, każde branie było pięknie widoczne, to wędkarz łowi ryby a nie sprzęt Smile

maruszeczko 80

Jakbyście Panowie uważnie czytali, to po pierwsze ja nie reklamuję tej firmy, ani nie jestem jej przedstawicielem, a jedynie opisuję na jaki model ja poławiam swoje liny. Po drugie gdybyście znów uważnie czytali, to napisałem, że w tym roku mam własne spławiki własnej produkcji. I ma to ogromne znaczenie jakiego jest koloru i kształtu na płytkiej czystej wodzie. W sadzawce ani spławik ani grubość żyłki nie ma znaczenia. Inaczej jest na czystym jeziorze. Wiadomo że to nie sprzęt a wędkarz łowi ryby. Oczywiście. Tylko fajnie jest złowić 5 linów po 1,5 czy 2 kilo a nie jednego. Spławik czy będzie polski, czy francuski czy obojętnie jaki to naprawdę nie ma znaczenia. zrozumcie tylko,że dzielę się doświadczeniami i opisuję sprzęt do połowów lina odpowiadając na pytania kolegi zgodnie z założonym tematem. Wasze docinki nie są na miejscu.

zbynek80

@maruszeczko 80 Nikt tu cie nie posądzał o reklamę firmy ani nie sądzę aby ktoś ci docinał.
Ja na przykład byłem ciekaw co się kryje za tymi spławikami, że tak chętnie na nie łowisz i kupujesz w takich ilościach. Co sprawia, że są takie dobre i czy mają wpływ na ilość brań?

maruszeczko 80

Nie będę dalej się rozwodził, czy ktoś chce mi docinac czy nie. Może niektórzy są zazdrośni. Nie wnikam. Jeśli chodzi o zalety:
1. Bardzo mała średnica spławika, jego idealna centryczność sprawiają, że świetnie się nim rzuca. Jest w 100% zrobiony z balsy (średnica przy końcówce ok 3 mm.) podziwiam ich za precyzję.
2. Bardzo mądre rozwiązanie widoczności spławika ( zakończone kroplą o odwróconym kształcie) z nienaganną fluo farbą.
3. Końcówka spławika ( kropla) przy idealnym wyważeniu trzyma spławik na powierzchni podczas łowienia z nad dna na ciężką przynętę jaką jest groch.
4. Cena 4.5 PLN mówi sama za siebie.
Jeśli chodzi o wady:
1. Beznadziejny kolor niebieski metalic? Masakra. Pewnie tak się błyszczy w słońcu pod wodą, że szok. Co najlepsze łowiąć w płytkiej zatoce 1,5 m spotkałem się z niecodziennym zdarzeniem. Na każdym jeziorze w jakimś miejscu o jakiejś porze chlapnie się rybka. Ale to co ja widziałem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Mianowicie liny ( same duże duże = 2kg i więcej) wychodziły na powierzchnię dosłownie do 0,5 metra obok spławika. calutkie ryby pojawiały się nad wodą i spoglądały tymi czerwonymi oczami na spławik albo na moją łódź. Ja to tak odbieram, bo nigdy w innych częściach jeziora nie widziałem tego zjawiska. Nawet obok moich splawików nie pojawiały się tak widoczne spławy. Tylko i wyłącznie przy samych spławikach. Po niekąd spowodowane to jest obecnością łódki myślę, ale spławik tez nie daje im spokoju. Co najlepsze robiły tak praktycznie do zmierzchu i codziennie można było się naoglądać kila wyjść nad wodę. jeśli liny żerowały dobrze nie było takiego zjawiska, czasami pojawiał się jeden może dwa. Jedynym sposobem na ich przechytrzenie w dniach w których zajmowały się bardziej oglądaniem niż żerowaniem było pozostanie do ćmaka. jest taki moment przed samym zapadnięciem zmroku, że ledwo widać spławiki, ale ryby już nie widzą tak dobrze i robią się mniej ostrożne. Liny pojawiały się dosłownie 6 metrów od łódki i tylko trzeba było szybko zestawy w to miejsce wrzucić. Na branie nie czekało się długo. Może 10 sekund i wisiała półmetrówka. Takiego czegoś jeszcze nigdy nie widziałem, ale zdobyta wiedza pozwoli mi w przyszłym roku zaczaić się na jeszcze większe!

Jesli idzie o ilość, to w sklepach wysyłkowych z UK nie sprzedają po 2 czy 3 sztuki tylko od razu 10. Stąd ta ilość, poza tym mam na kilka lat zapas. Na ilość brań ma wpływ wiele czynników. Pierwsze miejsce, drugie świeże ziarno i regularne nęcenie, trzecie sprzęt i trochę oleju w głowie. Reszta to godziny nad jeziorem, czy starorzeczem i wszystko da się zrobić. Będą takie sztuki brały że szok, tylko trzeba im czasu poświęcić i oddać trochę szacunku. Pozdrawiam prawdziwych łowców linów - takich męskich linw powyżej 2 kilo!

bodzio

Jak słucham takich wędkarzy jak np -maruszeczko 80-, to aż się serce raduje. Bo wiem, że jest więcej takich prawdziwych wędkarzy widzących i czujących naturę. Popatrzcie na innych forach 99% dyskusji to firmy produkujące sprzęt i zanęty Dziękuję bardzo maruszeczko 80 prawdziwe wędkarstwo dzięki takim ludziom jak ty nie zaginie. Pozdrawiam Bodzio

zbynek80

Dziękuję maruszeczko za wyjaśnienie. Jeśli będę miał okazję możliwe, że sobie taki sprawie.

erremek

Co do końskich i krowich suszonych placków to coś na rzeczy jest w temacie lina ,jakis czas temu znalazlem w necie nazwijmy to staropolskie receptury na przynete i tam bylo to i nie tylko to opisane ,sposoby od których oczy sie szeroko otwierały Smile

,jak pisze Bodzio na nature nie ma rady i nic jej nie dorówna!
A swoja droga zapytam w temacie linów i nie tylko czy pan Bogdan lub ktos z forumowiczów łowił na owoce róży ale takie ze słoików przygotowane jak np sliwki czy wiśnie ,właśnie wpadł mi w rece taki słoik i po odkreceniu aromat był co najmniej zniewalajacy ciekawi mnie czy cos pod woda sie na to mogło by skusic, zamierzam wypróbowac i napewno podziele sie spostrzeżeniami ,oby spostrzeżenia mialy po 50cm w góre Smile

Marcin232

Ciekawe co na to weźmie. Bardzo jestem ciekaw. Spróbuj i podziel się z nami podsumowaniem o efektach na tą przynętę.
Kto kombinuje ten łowi!

maruszeczko 80 · Wysłany: Czw 10:38, 01 Mar 2012 Temat postu:

Ja natomiast słyszałem, że trzeba do wiadra wrzucić litr gnojaków i na górę położyć darń. Robaki wchodza w darń i to się wrzuca do wody. Efekty podobo rewelacyjne. Dziadek mi to opowiadał, że tak w latach 60 łowili potężne liniska na oławce we wrocławiu. Najstarsze metody najlepsze. I jeszcze dostałem 10 blach takich jak pół łyżki do butów. z wyglądu tragiczne. W zeszłym roku założyłem z sentumentu. w 10 rzutach 4 szczupaki. Więcej na szczupakach nie byłem, bo zaczęły brać liny i leszcze. Stare i naturalne metody są najlepsze. Ziarno, naturalne spławiki, środek jeziora itd. Jak dla mnie rewelacja!