Bogdan Barton radzi

Zabol

Panie Bogdanie mam dylemat. Na jednym z forów internetowych przeczytałem poniższy wpis:
"Wtamtym roku nauczono mnie pokory do mojego przekonania. że moja zanęta jest NAJ. w czerwcu na Turawie bierze ladny leszcz. Jeździłem przez kilka dni z rzędu i wyniki żadne / drobny leszczyk , puszczany do wody/ . Jednak kilku wędkarzy z innego miasta oddalonego od Opola o 50 km. też wędkujących dziennie łowilo piekne duże leszcze / takie po 60-70 cm/ . To daje takiego kopa że jechałem na drugi dzień i siadałem na wale z nadzieja że wejdą w zanęte duże leszcze . Znowu nic a Ci Panowie lapali piękne rybki. Jednego dnia pojechali szybciej , został tylko jeden / obok mnie .Jak to na rybkach , pomagałem podbierac takie sztuki że mnie trafiało . Ja siedzie i łapię takie listeczki że żal pisać. Litość wędkarska dała za wygraną i w końcu powiedział co ma na zanętę . Był to zwykły Traper -leszcz ale tylko 15% i do tegoprażony , mielony słonecznik- nic wiecej - no bardzo mala ilość pinki . Zakładal na malutki haczyk po 3 pinki i to wszystko. Wróciłem do domu i w sklepie dla gołębiarzy kupiłek torbę 5 kg. slonecznika , prażyłem w kuchence domowej w piekarniku , mieliłem i rano na Turawę . To co mialem po 2 godz. to było to - weszły . Fedeery się gieły aż miło i to tak majestatycznie powoli ale do oporui to było to na co czekalem prawie tydzien. Wspaniale leszcze / rekord 76cm w sumie 9 sztuk , kazdy powyżej 60cm./ złote , piekne leszce . Tak że juz wiem ze nie Ja jestem tym co wie NAJ. Bylem jeszcze kilka razy i to była sprawdzona zanęta i wyniki byly piękne. POKORA I JESZCZE RAZ POKORA- POZDRAWIAM -zobzczymy w tym roku?"
Może spotkał się pan już z nęceniem prażonym słonecznikiem? i może wie pan coś na ten temat? Pozdrawiam i życzę połamania kija na taaaaakich Lechach Wink

bodzio

prażony słonecznik powiniem być w każdej zanęcie leszczowej ja dodaję go duzo zimą spod lodu leszcze bardzo lubią ten tłuszcz. Podpowiem takie zdarzenie które miłao miejsce dawno temu nawet mnie nie było jeszcze na tym świecie ale wyczytałem w starch artukułach. Po rzece wołdze kiedyś barki przewoziły w drewnianych beczkach surowy olej słonecznikowy, który bardzo często w dużych ilosciach wyciekał do rzeki. To za barkami płynęły tak wielkie stada ogromnych leszczy że tamtejsi rybacy specjalnie opłacali flisaków żeby upuszczali olej do rzeki a oni odławiali leszcze. Ten artykuł pamiętam z modych lat i będę pamiętał, bo dał mi dużo do myślenia i stosuję do dzis słonecznik do zanęt...Nie ma na tym świecie idealnej zanety są tylko "myślący" wędkarze tak trzymaj....bodzio

Zabol

Dziękuję bardzo za odpowiedź Smile

Od dziś zaczynam kombinować z tym słonecznikiem Wink

a o efektach (jeśli będą warte chwalenia się nimi) napisze na pana forum Very Happy

infoex

Witam,
ten słonecznik masz łuskany czy w łupinkach i mielisz go potem ?

bodzio

Witam
Najlepszy jest słonecznik w łupinkach. Najpierw trochę go podprażę a potem miele lecz nie za drobno. łupiny fajnie unoszą się do góry i tym przyciągają szybko ryby. Ziarno bez łupinki to jak jabłko bez skórki traci ogrom zapachu i smaku, bo właśnie pod łupiną jest tego aromatu i tłuszczy najwięcej.