Bogdan Barton radzi

tryt

Moje ulubione łowisko to ogromne pożwirowe wody stanowiące tzw. przeciwpowodziowy polder zalewowy. Niestety, w tym roku teren ten musiał zostać zalany. W niedzielę byłem pooglądać - woda powodziowa już oczywiście dawno zeeszła, wędkarze siedzą z markotnymi minami, praktycznie nikt nic nie złowił, trzcinowiska jeszcze całkowicie suche (!), gdzieniegdzie dopiero zaczynają nieśmiało pokazywać się pierwsze zielone łodygi. Widok markotny, jakby dopiero co śnieg zszedł.... Nie to, co u Bodzia na łowiskach. Ciekawi mnie jakie macie doświadczenia na terenach popowodziowych? Ryby są, czy jak u mnie zgłupiały całkowicie?

SlawekB

Naprawde wspolczuje ... i tobie i tym rybą... Sad